Czy można zbudować przyzwoity trzecioligowy klub w 5 - tysięcznym miasteczku?
Okazuje się, że tak. Oto Dąb Dąbrowa Białostocka, drużyna, która dzięki zaangażowaniu wielu osób może rywalizować na tym poziomie rozgrywek w grupie podlasko - warmińsko - mazurskiej.
Piłkarska rodzina
Po wycofaniu się z drugoligowych rozgrywek Sokoła Sokółka jednym przedstawicielem powiatu sokólskiego w czterech najwyższych klasach rozgrywkowych jest Dąb Dąbrowa Białostocka.
Dąbrowa Białostocka. O miejscowości zrobiło się głośniej właśnie dzięki trzecioligowemu zespołowi piłkarskiemu, który jeszcze w sezonie 2007-08 występował w klasie okręgowej. Awansowali wówczas do czwartej ligi, dwa lata później wywalczyliśmy kolejną promocję. Zastanawialiśmy się, czy powinniśmy wystartować w wyższej klasie rozgrywkowej, czy podołamy. Rozmawiałem o tym z burmistrzem Tadeuszem Ciszkowskim, start w trzeciej lidze oznaczał bowiem wyższe koszty. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że jeśli teraz na tym szczeblu nie spróbujemy sił, okazja może się nie powtórzyć – opowiada Mieczysław Sołowiej, prezes Dębu. Dotacja miasta stanowi 95 procent budżetu klubu. Właśnie dzięki burmistrzowi, ale też sekretarzowi gminy Leszkowi Kiejce i wielu innym ludziom, Dąb może rywalizować w trzeciej lidze. Zresztą klubowi pomagają inne osoby. Zespół ma dzięki temu zapewnione bezpłatne przejazdy na mecze wyjazdowe czy zadbaną murawę na stadionie. Prezes jest pasjonatem futbolu, zajmuje się nim niemal bez przerwy. Jeździ nie tylko na mecze seniorów, ale uczestniczy też w potyczkach drużyn młodzieżowych. – Mamy trzy grupy juniorskie i mogę się pochwalić tym, że znam każdego z ćwiczących u nas chłopaków. Każdy z nich jest ważną częścią Dębu. Funkcję pełnię społecznie – mówi Sołowiej. Jak zapewnia prezes, nabór zawodników wygląda inaczej niż w większości klubów. Każdy, kto się zgłosi i chce ćwiczyć, będzie to robił. W jednej z grup wraz z chłopakami ćwiczy nawet jedna dziewczyna i znajduje się w gronie najbardziej wyróżniających się. Dla mieszkańców Dąbrowy Białostockiej piłka nożna to w zasadzie jedna rozrywka, - i nie chcemy nikogo pozbawić możliwości uczestnictwa w spotkaniach, dlatego wstęp na obiekt jest bezpłatny. Średnio na mecze pojawia się około 200-300 osób, a domowe potyczki muszą odbywać się w niedziele, sobota jest bowiem zwykłym dniem pracy. Raz zdarzyło się że ustaliłem terminarz, w którym potyczki rozgrywaliśmy w sobotę, to mnie ludzie po mieście ganiali – ze śmiechem opowiada Sołowiej. Aż 12 piłkarzy w klubowej kadrze to mieszkańcy Dąbrowy Białostockiej. Nad całością czuwa, grający trener Jacek Markiewicz, znany z występów w ekstraklasie, ostatnio w Koronie Kielce. – Gdyby dwa lata temu powiedział burmistrzowi, że tak znana postać będzie związana z naszym klubem, zapewne wysłałby mnie do pewnego szpitala pod Białymstokiem i jeszcze gratis zamówił taksówkę. Tymczasem Markiewicz jest obecnie trenerem Dębu i chwali sobie pobyt u nas, a my jesteśmy zadowoleni z jego pracy – mówi Sołowiej. Dzięki wsparciu miasta, na czele z burmistrzem, w małym miasteczku mają rozrywkę, w postaci trzecioligowej drużyny. W klubie nikt nie może liczyć na wielkie pieniądz, ważne jednak, że wszystkie kwoty spływają terminowo. – Zgłaszali się do mnie zawodnicy i mówili, że za grę w Dąbrowie chcieliby otrzymywać określoną kwotę. Ja im odpowiedziałem, ile mogę im zaproponować. Wtedy słyszałem, że na przykład w Sokółce płacą więcej. Jedyne co mogłem poradzi, to pójście tam, gdzie zaspokoją ich żądania. I co się okazało? Pieniądze były większe, ale wirtualne. Mój syn był zawodnikiem Sokoła Sokółka, a zaległość była już drugoligowa wobec niego sięgają pięciu miesięcy. Obecnie piłkarze w naszym regionie nauczyli się już nieco pokory i coraz rzadziej maja miejsce podobne sytuację – kończy Sołowiej.
autor: Łukasz Konstanty - PIŁKA NOŻNA